Ten smartfon to prawdziwa gwiazda. Daje wolność o której do tej pory mogliśmy raczej tylko marzyć, ustalać rytm naszego życia pod dyktando... ładowarki. Po spędzeniu 2 tygodni w towarzystwie Lenovo P2 nasz świat stanął na głowie a właściwie to powrócił do normalności. Ale po kolei...
Po otwarciu pudełka z Lenovo P2 znajdziemy dokładnie to czego się spodziewamy. Smartfon, słuchawki, instrukcję, wytrych do slotu na karty sim, przejściówkę USB oraz potężną ładowarkę, która swoimi rozmiarami (i mocą) przyćmiewa konkurencję - i uwierzcie nam, nie jest to prężenie muskułów pod publiczkę.
Rzut oka na Lenovo P2. Ten smartfon to w prostej linii następca modelu P1. Inżynierowie podrapali się po głowie, wygładzili nieskazitelne fartuszki i poprawili co się tylko dało. Mamy zatem cieńszą obudowę, niższą wagę i mocniejszą baterię, która stanowi o obliczu tego smartfona.
Aluminiowa obudowa unibody jest doskonale spasowana. Baterii nie wymienimy samodzielnie ale za to obudowa jest solidna niczym czołg Leopard 2. Plecki telefonu są przy krawędziach wyprofilowane, dzięki czemu leży on pewnie w dłoni. Na krawędziach znajdziemy przycisk regulujący głośność, przycisk zasilania, slot na kartę sim, gniazdo słuchawkowe oraz coś ciekawego - suwak odpowiedzialny za włączenie trybu oszczędzania baterii. Całość nie wyróżnia się niczym wyjątkowym ale budzi zaufanie a to ważne. Waga telefonu to 177 gram. Czujemy go w ręce ale na pewno nie ma ryzyka, że zastąpi nam hantle na siłowni. Wymiary to 153 x 76 x 8,3 mm.
Po włączeniu telefonu możemy docenić świetnej jakości ekran Super AMOLED, który pochodzi ze stajni Samsunga. Jesteśmy fanami tego typu ekranów, które poza doskonale nasyconymi kolorami oferują głęboką czerń. Przekątna ekranu wynosi 5,5 cala a jego rozdzielczość to 1080x1920 pikseli. Całość chroni szkło Gorilla Glass 3. Stanowi to dobry standard, który zadowoli każdego. Umówmy się, wyższe od FHD rozdzielczości w telefonach to trochę sztuka dla sztuki i praktyczne korzyści z ich użycia są dyskusyjne. Bezdyskusyjny jest natomiast dodatkowy apetety na energię ekranów UHD. W związku z tym, ekran Lenovo P2 oceniamy jako bardzo dobry i tej wersji będziemy bronić do upadłego (no chyba, że ktoś stanie na ubitej ziemi dzierżąc w ręku okulary VR. Wtedy faktycznie, FHD może okazać się niewystarczające.
Jak wspomnieliśmy, Lenovo P2 jest wyposażone w czytnik linii papilarnych. Jest on wbudowany w sprzętowy przycisk pod ekranem. Kto raz spróbuje takiego rozwiązania pokocha je z całego serca. Tym bardziej, że działa on w naszym smartfonie doskonale (czego nie zawsze można powiedzieć o konkurencji). Po zaprogramowaniu (do 5 odcisków) wystarczy dotknąć przycisk by odblokować telefon. Co ważne przycisk jest zawsze aktywny co dodatkowo przyśpiesza wybudzenie telefonu. Czytnik działa niezawodnie i sprawia dużo radości. Duży plus dla Lenovo.
Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 6.0.1 Marshmallow. Życie umila nakładka Vibe UI. Nakładka nie narzuca się nam niczym dziewczyna szukająca faceta na dzień przed studniówką więc uznajemy ją za całkiem niezły dodatek, który faktycznie się przydaje. Widać tutaj spuściznę Motoroli, która nigdy nie uszczęśliwiała na siłę swoich użytkowników wątpliwej jakości dodatkami.
O tym, że mamy do czynienia z dopieszczonym systemem świadczą również miłe drobiazgi. Przykłady? Słyszymy dzwonek telefonu, bierzemy go do ręki a on w tym momencie zmniejsza głośność. Rozwiązanie logiczne. W końcu mamy już telefon w ręce, prawda? Mała rzecz a bardzo cieszy.
Kolejnym fajnym i użytecznym bajerem jest Smart Scene. To automatyczny przełącznik profili, które uruchamiane są w zależności od rozkładu dnia albo konkretnej sytuacji (na przykład zalogowania do konkretnej sieci wi-fi).
Warto podkreślić, że podczas testów nie zdarzyło nam się ani razu aby system się zawiesił.
To tylko wycinek tego co oferuje system Lenovo P2. Naprawdę nie ma tutaj wstydu i po poświęceniu trochę czasu na personalizację ustawień nasz smartfon okaże się być szyty niemal na miarę. Z czasem docenimy to bardzo.
A propos czasu... Pora na największą zaletę Lenovo P2. To potężna bateria o pojemności 5100 mAh. Ona zmienia reguły gry. Naprawdę! To pierwszy smartfon jaki mieliśmy okazję testować, który naprawdę nas uwolnił od nerwowego spoglądania na ikonkę naładowania (a raczej rozładowania) baterii. Owszem spoglądaliśmy na nią ale z niedowierzaniem, że takie rzeczy są możliwe. Ten smartfon to prawdziwy maratończyk, który na jednym ładowaniu jest w stanie pociągnąć kilka dni. Oczywiście zależy to od intensywności jego używania ale przy wykorzystaniu smartfona na "maksa" praktycznie nie sposób go rozładować w jeden dzień. To robi różnicę. Komfort z użytkowania telefonu, któremu nie grozi "nagła śmierć" jest nieprawdopodobny i warto tego doświadczyć.
Szacunek dla inżynierów Lenovo za konsekwencję. Zapakowali oni na pokład nie tylko poteżną baterię ale ma ona wsparcie w postaci kilku innych rozwiązań wydłużających czas pracy. Po pierwsze Snapdragon 625. Są szybsze procesory, za to on jest energooszczędny. Sprzętowy włącznik trybu oszczędzania baterii - genialne rozwiązanie, dzięki któremu możemy w ciągu ułamka sekundy możemy przejść w tryb ekonomiczny. Ekran SuperAMOLED - warto wykorzystać jego specyfikę i ustawić ciemne tło - wtedy on odwdzięczy się niższym poborem prądu.
Wisienką na torcie jest poteżna ładowarka Rapid Charge o mocy 24W. W pół godziny powinna ona naładować nasz akumulator niemal w połowie. Po godzinie zbliżymy się do 80%. 100 minut ładowania powinno dać nam baterię w 100% pełną. Elegancki przelicznik, prawda? Przypominam, że mamy tutaj do czynienia nie z małą bateryjką ale monstrum o pojemności 5100 mAh - zatem ładowarka naprawdę ma co robić. To nie wszystko! Lenovo P2 może również pełnić rolę powerbanku i wspomóc słabszych zawodników życiodajną energią.
O baterii w Lenovo P2 moglibyśmy pisać godzinami. Choć i tak poleglibyśmy ze zmęczenia wcześniej, niż ona. Zatem przejdźmy do pozostałych elementów układanki składających się na naszego bohatera.
Jak wspomnieliśmy Lenovo P2 obsługuje jednocześnie 2 karty sim. Możemy do nich przypisać indywidualne dzwonki dzięki czemu bez problemu zorientujemy się na który numer mamy rozmowę bądź sms. W przypadku korzytania z dwóch kart musimy zapomnieć o chęci rozszerzenia pamięci przy pomocy zewnętrznej karty SD. Warto wspomnieć, że w opcjach telefonu możemy ustawić preferencje co do wykorzystania danej kart. Na przykład, która z nich ma odpowiadać za transfer danych.
Filmy możemy nagrywać w rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę a ich jakość będzie naprawdę bardzo dobra (bitrate na poziomie 40 Mbps). Obrazowi będzie towarzyszył dźwięk stereo 48kHz (bitrate 96 Kbps). Dużym minusem jest brak stabilizacji obrazu. Za to można nakręcić kolejną część Blair Witch Project.
A skoro jesteśmy w klimacie X Muzy... Aparat w Lenovo P2 raczej nie zostanie wykorzystany przez Kate Backinsale w kolejnym filmie z serii Underworld. On lubi światło i jakość zdjęć pozostawia sporo do życzenia w sytuacji, gdy mamy deficyt światła. Lenovo ratuje sytuacje podbijając ISO czego efektem jest spora ziarnistość.
Kamerka przednia 5 Mpix nie ma szans w starciu z główną kamerą. Najczęściej używamy ją oczywiście do robienia selfie. Niestety w jej przypadku sporo do życzenia pozostawia ostrość. Gdybyśmy byli gwiazdami Hollywood w wieku emerytalnym bylibyśmy pewnie zadowoleni z takiego retuszu zmarszczek ale na razie wolelibyśmy bardziej ostre traktowanie.
Jeżeli macie dość biegania z ładowarką w kieszeni - Lenovo P2 jest stworzone dla Was. Szczerze polecamy!
Serio potrafi trzymać kilka dni na jednym ładowaniu? Pal licho całą resztę - jeżeli tak jest to wchodzę w to :)
A ma NFC? Dla mnie bardzo ważne, gdyż intensywnie korzystam z płatności zbliżeniowych. PS. Mi ta bateria starczy ledwo na dzień. Ale ja rozmawiam minimum godzinę dziennie i ze 2 godz. używam fona jako punkt dostępowy do internetu. Obecnie mam protoplastę tego fona bo NEXUSa 6 od Motoroli jeszcze wtedy, ma baterię 3400 ale do 15-tej mi nie starcza...
Tak ma na pokładzie również i NFC. Przy użyciu jak mówisz myślę, że 2 dni minimum na jednym ładowaniu :)
Mam Lenovo P2 i potwierdzam, że czas pracy baterii bije konkurencję na głowę. Wcześniej miałem Samsunga Galaxy S6 i nie ma kompletnie porównania. Super działa skaner lini papilarnych. W Samsungu - szczególnie w modelach w których trzeba było przeciągać palcem przez przycisk nie działało to zbyt dobrze i trzeba było często po 2x to robić. W Lenovo P2 działa to genialnie i jest to lepsze umiejscowienie, niż np. w Huawei, gdzie jest skaner na pleckach pod aparatem. Lenovo P2 może nie ma jakiś niesamowitych wodotrysków ale bateria robi różnicę. Bardzo polecam szczególnie, że nie kosztuje majątku.
Nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że czas pracy na baterii to kluczowa kwestia. Ludzie wykorzystują 30% możliwości swoich smartfonów ale 100% userów wykorzystuje baterię na maxa. Dlatego to tak ważne.Brawo.